- Emilie cię szukała - informuje mnie Spohie, dziewczyna, z którą pracuję.
- Już do niej lecę tylko muszę się napić - odpowiadam i biorę łyka wody z butelki która leżała w szufladzie mojego biurka, a potem kieruję się do naczelnej.
- Podobno... - zaczynam wchodząc.
- Siadaj - robię krok w stronę krzesła - Albo w sumie nie siadaj - zatrzymuję się, a ona odwraca się do mnie przodem siedząc na fotelu - Za pięć minut jedziesz z Nicole na reportaż. Oczekuję dobrych zdjęć - mówi.
- Jaki reportaż? Mogę wiedzieć? - pytam i staram się jak mogę by ironia nie była wyczuwalna.
- Nicole ci wszystko powie. Dzisiaj do godziny 16 chce to mieć u siebie. Przekaż Nicole.
-Jasne - mówię i wychodzę.
Znajduję brunetkę i możemy ruszać. Wychodzimy z budynku i pakujemy się do samochodu dziewczyny.
- Co to w ogóle za reportaż? - pytam kiedy włącza się do ruchu.
- Wywiad z autorem książki. Cykniesz parę zdjęć jak rozmawiam i będziesz mogła iść na kawę czy coś - odpowiada.
- Umówiliście się w jego gabinecie?
- Tak a co?
- Zdjęcia będą nudne - krzywię się.
- Nie przesadzaj.
- Nie moglibyście się umówić gdzieś...o! w jakimś parku.
- Flo, było mi serio trudno w ogóle się z nim umówić na wywiad, a ty mi o zmianie miejsca. Poważnie?
- Po protu lepiej się czuję w plenerze - wzruszam ramionami - Ale skoro... - przerywa mi dzwoniący telefon Nicole. Mimo moich wielu kazań, że nigdy w życiu nie rozmawia się przez telefon prowadząc, ona i tak to robi.
- Zaproponował żebyśmy się spotkali w parku niedaleko jego domu - mówi kończąc połączenie.
- Już lubię tego gościa - uśmiecham się jednym kącikiem ust.Dziewczyna skręca w lewo po czym parkuje samochód i wychodzimy. Po chwili jesteśmy na miejscy gdzie czeka na nas mężczyzna.
- Przepraszam bardzo za spóźnienie. Długo pan czeka? - brunetka od razu pośpiesza z przeprosinami.
- Florentina Krause - przedstawiam się w odpowiednim momencie posyłając lekki uśmiech mężczyźnie w średnim wieku. Jest wyższy ode mnie o głowę, włosy ma krótko obcięte, jasne niebieskie oczy patrzące na mnie przyjaźnie, na twarzy lekki uśmiech.
- Możemy zaczynać? - pyta Nic.
- Oczywiście - odpowiadam i patrzę na mężczyznę, który z uśmiechem kiwa głową. Siadają więc na ławce i Nicole zaczyna robić to co umie najlepiej, czyli zadając niby nieobowiązujące pytania wyciąga z osoby to co ją interesuje. Nienawidzę, gdy stosuje tą sztuczkę ze mną.
Autor opowiada ciekawie, ale mój żołądek zbyt często daje o sobie znać. Kiedy mam już zdjęcia informuję Nicol, gdzie będę i idę do najbliższej knajpki.
Zajmuję miejsce przy stoliku i przeglądam kartę. Decyduję się na naleśniki i kiedy mam poprosić kelnera w głośnikach poleciała piosenka (klik).Zamurowało mnie a w mojej głowie zaczynają pojawiać się jakieś strzępki wspomnień. Zamykam oczy i opieram łokcie na blacie, a brodę na dłoniach i próbuję wysilić pamięć, aby sobie przypomnieć.
Impreza? Nie, spotkanie z przyjaciółmi? Nie do końca... Ognisko. Tak, ognisko przyjaciółmi. Chyba wakacje, w każdym razie lato. Śmiechy, świetna zabawa. Ja też się śmieję. Ktoś oblał mnie ketchupem. Odwdzięczam się pięknym za nadobne oddając tej osobie musztardą. W twarz? Na ubranie? ... Nie... Na włosy. Tak, musztarda we włosach. To chłopak? Czy dziewczyna? Nie mogę sobie przypomnieć.
Zaciskam mocniej powieki. Przypomnij sobie. No już.
Chłopak.Jego twarzy wciąż nie widzę, jest zamazana. Denerwuje się, ściera musztardę z włosów i brudzi mi nią twarz. Naburmuszam się, na co on z kolei wybucha wielkim śmiechem a zaraz za nim cała reszta ludzi zebrana na ognisku. Mówi żebym się nie denerwowała po czym chwyta mnie za dłonie i wyciąga do tańca przy tej właśnie piosence.
Koniec.
- Proszę pani? Wszystko w porządku? - pyta kelner stając obok mnie i pyta z niepokojem.
- Yyy... - otrząsam się - Tak, oczywiście. Jak najbardziej.
- Co podać?
- Poproszę naleśniki z syropem klonowym... I kawę mrożoną.
Co z tego, że mamy koniec października.
---
Witam serdecznie. Wiem, że mieliśmy ruszyć 26 marca i wtedy ruszymy z kopyta, dzisiaj chciałam tylko wrzucić króciutki prolog bo, wiecie, JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA! A pan, który jest głównym bohaterem również stanął wczoraj na podium doprowadzając siebie i mnie po raz kolejny do łez wzruszenia i dumy.
Nie jestem do końca zadowolona z tego na górze, ale prologi rzadko mi wychodzą więc musicie mi wybaczyć.
Ściskam i do następnego :*
Fajne ;) pisz dalej ;) kiedy kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńCiekawe... już nie mogę się doczekać początku :)
OdpowiedzUsuńHejka :)
OdpowiedzUsuńJak obiecywałam tak jestem. Czyżby tym człowiekiem że wspomnień i w parku był Gregor? Czy mi się tylko wydaje.
Już lubię Flo. Jest taka swobodna. Nicole też w miarę, chociaż mało tu o niej. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się za niedługo, bo już nie mogę się doczekać.
Tym czasem jak zwykle zapraszam do mnie na nowy rozdział (Pozory czasem mylą) oraz za niedługo pojawi się kolejny (Szczęście moje... Twoje imię nosi)
Weny, dużo weny :*
Ściskam :*
Według mnie dziś naważniejsza w motoryzacji jest ekonomiczność danego samochodu. Producenci prześcigają się w nowinkach technologicznych często zapominająć o redukcji spalania auta, a potem celowo fałszują wyniki spalania. Przykładem dość głośnym był w ostatnich latach Volkswagen. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńMoje psychiczne skrzywienie na punkcie AUTów mówiło mi "ten autor to Morgi" "ten uśmiech, to na pewno Thomas"...
OdpowiedzUsuńFajnie się zaczyna, idę dalej ;)